Uczucie pożądania bywa czasami tak chciwe i potężne, że nie tylko przyćmić może zdrowy rozsądek, ale także sprawić, że dotąd pielęgnowane przez nas morale upadną. Naruto daje się ponieść temu uczuciu na chwilę zapominając o swych obowiązkach w ramionach Sasuke.
Witam naszych wiernych czytelników po prawie ośmiu miesiącach przerwy!
Przypominam, że nie należy mnie mylić z Narutardem. Sasu jestem, miło mi, jeśli ktoś zapomniał ;)
Przejdźmy teraz do kilku spraw.
Na dobry początek informuję, że w końcu wracam do grupy, więc aktualizacje powinny (aczkolwiek różnie być może) pojawiać się częściej, niż do tej pory. Czasy publikowania kilku doujinshi jednego tygodnia nie wrócą, chyba, że dostanę bezterminowego holidaya, a jeśli tak się stanie, to wyjdzie to z jeszcze większą szkodą dla wszystkich, bo będę zmuszona szukać kolejnej pracy.
Akurat w tym miesiącu szykuję się do trzeciej przeprowadzki, a także... do zmiany pracy. Więc tym bardziej nie mogę niczego na chwilę obecną obiecywać.
Druga sprawa związana jest z blogiem. Jak już pewnie Naru wspomniała, mamy nową osobę w ekipie odpowiedzialną za szatę graficzną, reklamy i te pe. Eha co chwilę dodaje coś nowego, więc na nudę nie ma co liczyć :)
Niestety, z grupy na dłuższy czas wypada Mizuri, do tej pory wiernie nam betująca. Liczymy na to, że niedługo do nas wróci i nasza grupa znowu będzie kompletna.
Naszą grupę można znaleźć również na stronie Centrum Mangi, gdzie co jakiś czas będziemy uaktualniać doujinshi (tylko przykładowe) dla tych, którzy preferują czasem poczytać sobie online.
Odnośnie samego publikowanego przeze mnie doujinshi
Omusubi...
To ostatnia pozycja z mojej strony tej autorki. W kolekcji mamy ich więcej, ale nie jesteśmy w stanie sprecyzować kiedy dokładnie pojawi się na blogu kolejny dj jej autorstwa.
Doujinshi planowałam przetłumaczyć na kilka dni przed wylotem do Anglii, ale nie wyszło. Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że wtedy nie byłam w stanie ogarnąć o co dokładnie w nim biega. Podobnie kiedyś miałam z pozycją
10-Rankai "
Kizu". Minęło sporo czasu, zanim w końcu wzięłam się za jego tłumaczenie. W przypadku "
Hightide" Omusubi było podobnie. Po pierwsze, historia jest tak napisana, że nie sposób tutaj mówić o jej zawiłości. A bardziej byłabym skłonna powiedzieć, że zrozumienie jej przesłania może się wydawać ciut absurdalne w angielskim odpowiedniku. Ale nie od dzisiaj wiemy, że każda kultura i język inaczej sobie wszystko tłumaczą.
Pożądanie i rozłąka.
Te dwa słowa wystarczą na opisanie tego doujinshi. Również w życiu mamy do czynienia nie raz z podobnymi dylematami, kiedy czujemy, że spotkaliśmy właśnie Tę osobę, ale niestety, w niewłaściwym momencie i miejscu. Życie nie bywa, a jest skomplikowane do tego stopnia, że potrafi jednego dnia rozdzielić lub połączyć dwie istoty ze sobą. A jego przewrotność składa się na wiele czynników spowodowanych losem wydarzeń, lub podejmowaniem pochopnych i nagłych decyzji. Dlatego właśnie należy żyć chwilą i czerpać z niej tyle, ile się da. Tak, jak obrazuje o tym momentami owe doujinshi.
PS. Za błędy wybaczcie. Już mi tutaj Naru naskoczyła, że zaczynam zapominać, jak poprawnie pisać niektóre wyrazy... Ale może nikt jednego nie zauważy ;)
I z morałem "What doesn't kill you makes you stronger" uciekam do spania, bo czeka mnie pobudka o 4 nad ranem do pracy... Th!
Także jeśli ktoś się skusi na ten tytuł to serdecznie zapraszam :)
12 komentarzy:
Podziel się, Dattebayo!